niedziela, 30 października 2011
Jeść, jeść, jeść... póki co.
Zjadłam dziś kilka kawałków brokułów. Postanowiłam tak jakby dalej stosować się wg. diety Dukana. W końcu ten jeden wyskok może nie zmienił za dużo. Ale postanowiłam raz w tygodniu robić głodówkę. Tylko woda nic innego. tak jak wczoraj. Prawdę mówiąc to się aż dziwię, że wytrzymałam, ale w końcu nie dowiesz się jeśli nie spróbujesz. O 16.00 idę do kościoła i jestem cholernie zła bo nie mam szamponu, a suchy szampon średnio mi tu pasuje. I nie mam prostownicy, ani lokówki. W spiętych się dziwnie czuję. Kiedyś miałam spięte 24/h ale to było kiedyś.
Rano wstałam i myślałam, że mi brzuch rozerwie, coś mnie dziwnie w nim kuło...
Czasami mnie zastanawia dlaczego jedni mają to czego chcą od kiwnięcia palcem a inni muszą na to ciężko pracować..
Podoba mi się łapacz snów jako tatuaż.. ale nie na plecach. Jeśli miałabym sobie zrobić (straasznie mnie to kusi, więc jak skończę 18 to się zobaczy) zrobiłabym sobie na udzie. Mama i Tata by mnie zabili, to pewne.. ale raz się żyje, prawda? Chcę spróbować wszystkiego na co mam ochotę! ale nigdy nie skoczę na bungee (tak to się pisze?), na spadochronie i innych tych okropnych rzeczach.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz